niedziela, 28 kwietnia 2013


Chapter {001}

Jason's Pov

Obudziłem się, czując się jak gówno. Znowu. To już rok odkąd Alex zmarł, a ja mieszkam ze swoim przyjacielem Johnem, ponieważ moi rodzice zmarli gdy byłem mały... John jest jak drugi brat do mnie. Jeśli mam być szczery to on był najlepszym przyjacielem Alexa. Przeszedł przez to przez co przeszedłem, byliśmy ze sobą blisko. On jest jak przywódca naszego gangu. On jest do bombardowania ja też, nie lubi gdy to robię, bo nie chce mnie skrzywdzić, ale mam to w dupie, policja zabiła mojego brata, więc powinni cierpieć.

To był poniedziałek, czwarta rano. Wcześnie, wiem. Wskoczyłem pod prysznic, ponieważ nie myłem się wczoraj wieczorem. Trwało to około 30 minut. Założyłem spodnie dresowe i bluzę, więc mogę iść na spacer, ja i Alex zawsze to robiliśmy, do czasu aż on umarł... ale wciąż robię to aby pamiętać, myślę i odprężam się. Byłem trzy przecznice od mojego domu, tylko mój czas, uderzył mnie. Cóż, teraz dotarło do mnie, że uderzyła mnie dziewczyna przejeżdżając rowerem.
-O mój Boże, tak mi przykro! -zaczęła przepraszająco krzyczeć. Byłem wściekły, że ktoś zrujnował mój relaksujący spacer. Spojrzałem na nią, zobaczyłem długie kręcone włosy, z piwnymi oczami, cholera była gorąca.
-Patrz gdzie jeździsz -powiedziałem trochę wkurzony i poszedłem do domu. Chodziłem przez około dwie godziny, była już 06:45. Ubrałem czarne skinnys* i czerwoną koszulę, pasujące buty i czapkę. Pojechałem do szkoły, oczywiście mam 17 lat, więc mam samochód. Ha to brzmi zarozumiale. Dostałem się do szkoły, kiedy ludzie zobaczyli mnie, zaczęli między sobą szeptać. To nie było zaskoczeniem. Byłem typem faceta, o którym dziewczyny myślały "sexy", a faceci nienawidzili. W końcu zadzwonił pierwszy dzwonek, zignorowałem wszystkich i poszedłem prosto do mojej szafki, aby wziąć rzeczy na pierwszą lekcje - historie. Zadzwonił drugi dzwonek, co oznacza, że było późno, ale pieprzyć to. Zatrzymałem się po wodę, a moje książki spadły, co do cholery jest ze mną dzisiaj.
-Och, przykro mi, że j-hej, czy ja nie widziałam cię dziś rano? -zapytała jakaś dziewczyna, wyglądała, jak ta z rana.
-Zależy. To ty byłaś tą, która wpadła na mnie z rowerem? -zapytałem unosząc brew. Roześmiała się.
-Tak, o tym jestem na prawdę tak... -przerwałem jej.
-Cokolwiek -powiedziałem ostro i poszedłem do klasy. Usiadłem z tyłu, nikogo nie obchodziłem wokół mnie. Obok mnie było puste miejsce. W połowie lekcji, weszła dziewczyna, poszła prosto do nauczyciela.
-Ok klaso, mamy nowego ucznia, nazywa się Jennifer -powiedział nauczyciel, pan Rogers. -Ok pani Roberts, dlaczego nie mogłaby pani usiąść z tyłu obok pana McCanna -powiedział wskazując na mnie. Ona po prostu skinęła głową i zrobiła to co powiedział.
-Witam ponownie -powiedziała. Postanowiłem ją zignorować, nie jestem bardzo-społeczny, trzymam się bardziej siebie, na prawdę, nie każdemu ufam. -Umm halo -powiedziała, machając ręką przed moją twarzą. Zamiast jej odpowiedzieć, umieściłem słuchawki w uszach i słuchałem mojego iPod'a. Nie poddała się i postanowiła zwrócić uwagę. Poczułem, że ktoś dotknął mojego ramienia, to Jennifer. Spojrzałem na nią, a potem odwróciłem wzrok. Zrobiła to jeszcze raz, nie słuchałem jej więc wyjęła jedną z moich słuchawek.
-Co?! -krzyknąłem irytująco, musiała się wystraszyć, bo lekko podskoczyła, wzrok każdego był skierowany na mnie.
-McCann! Biuro teraz! -krzyknął pan Rogers.
-No co? Ja nic nie zrobiłem! -zaprotestowałem.
-Ty krzyknąłeś w m.. -przerwano mu.
-Nie, to nie jego wina, to ja, przepraszam, był zajęty, a ja mu przeszkadzałam -odezwała się Jennifer. Spojrzał na mnie.
-Ok McCann, odpuszczę ci teraz -powiedział i powrócił do robienia tego co robił.
-Dziękuje -powiedziałem szeptem. Spojrzała w górę.
-Huh? -wyglądała na zaskoczoną.
-Dziękuje -powiedziałem patrząc w dół.
-Och, nie ma problemu um..
-Jason -skończyłem.
-Dobrze, dobre powitanie Jason -uśmiechnęła się ciepło. Wreszcie zadzwonił dzwonek i poszedłem do mojej następnej klasy, teraz hiszpański. Usiadłem i hmm.. co za niespodzianka Jennifer też była w tej grupie, obok mnie.
-Cześć ponownie -krzyknęła. Po prostu siedziałem na krześle i zacząłem rysować. -Wiesz, że nie jesteś za bardzo towarzyski -powiedziała. Po prostu dalej ją ignorowałem. -Co rysujesz? -spytała próbując patrzeć przez moje ramie.
-Coś -odpowiedziałem
-Aww widzę.. -ona praktycznie krzyczała.
-Przepraszam Jennifer jest jakiś problem? -pani Sanchez spytała.
-Ja uh.. więc ja w... -przerwałem jej.
-Nie, to byłem ja.
-To ostrzeżenie Jason, następnym razem idziesz do biura -tylko skinąłem głową i kontynuowałem rysunek.
-Hej, dziękuje Jason -usłyszałem szept Jennifer. -Dlaczego nie mówisz? -spytała kiedy nie odpowiedziałem.
-To nie twoja sprawa -powiedziałem. Wiem, ostro, dobrze jest źle. Ona jest ładna... ale nie powiem jej tego. Jak zawsze w końcu zadzwonił dzwonek. Następne kilka lekcji mijały dosyć szybko. Na lunch wrócę do domu i po prostu zostanę tam, ponieważ moje ostatnie zajęcia są nudne i bezużyteczne czyli angielski i matematyka. Ja na prawdę jestem dobry w matematyce po prostu, jest nudna. Zadzwonił piąty dzwonek co oznacza, że czas na lunch. Poszedłem do szafki, aby zostawić tam swoje rzeczy, poszedłem do tylnych drzwi, aby wyjść, bo gdybym został złapany prawdopodobnie zostałbym zawieszony na pierwszy tydzień szkoły. Byłem przy drzwiach, gdy usłyszałem, że ktoś mnie woła.
-Jason! -odwróciłem się i zobaczyłem Jennifer, która podeszła do mnie. -Hej, chcesz zjeść ze mną lunch? -uśmiechnęła się. Popatrzyłem na nią zdezorientowany.
-Uh, dlaczego? -spytałem ją.
-Cóz, to po prostu... po prostu, przeprowadziłam się tutaj i.. na prawdę, nie mam żadnych przyjaciół -powiedziała.
-Tak to wyjaśnia dlaczego cię nie widziałem w zeszłym roku -powiedziałem sarkastycznie, kontynuując. -Jesteśmy przyjaciółmi? -spojrzała na mnie.
-No mam nadzieję, bo t.. -przerwałem jej, szedłem dalej, aby dowiedzieć się, czy mnie śledzi. -Nie chcesz być moim przyjacielem? Dlaczego nie? -spytała.
-Po prostu nie, nie jestem dobrym człowiekiem.
-No nie wiem, wydajesz się całkiem n..
-Ignorowałem cię, krzyczałem na ciebie, staram się od ciebie uciec! -warknąłem. Jej uśmiech powoli znikał.
-Oh, ja  um... przepraszam, że cię nie pokoje to... -powiedziała lekko pociągając nosem, przed odwróceniem się. Westchnąłem i podszedłem do niej.
-Aye... uh Jennifer -to było bardziej pytanie, niż zawołanie.Odwróciła się, jej nos był czerwony.
-Co? -zapytała.
-Chodź -powiedziałem chwytając ją za rękę i prowadząc do samochodu.
-Jason, jesteśmy w szkole.
-Więc?
-Więc nie możemy je..
-Po prostu chodź -posadziłem ją i zapiąłem pasy. Po dziesięciu minutach jazdy dotarliśmy do mojego domu. Czekałem aż wyjdzie i wyciągnąłem klucze do otwarcia drzwi.
-Woah! -krzyknęła.
-Co?
-Twój dom jest ogromny! -powiedziała, na co wzruszyłem ramionami. Przyznaję, dom jest dość duży, dwupiętrowy z czterema sypialniami i pomaści łazienkami, salą gier i basenem. Mieliśmy dożo pieniędzy z powodu sprzedaży... rzeczy...
-Co chcesz do jedzenia? -spytałem ją. Spojrzała na mnie dziwnie.
-Umiesz gotować? -roześmiała się, na co skinąłem głową.
-Wow, imponujące, ale nie jestem głodna.
-Kłamca, na poważnie, co chcesz?
-Na prawdę, nie jestem głodna -spojrzałem na nią.
-Robię ci makaron.
-Ok, ale nie jestem głodna.
-Jeśli zrobię, to lepiej abyś zjadła.
-No, to się nie uda -ta dziewczyna jest dobra. Podszedłem do niej i spojrzałem na nią.
-Co powiedziałaś? -spytałem.
-Powiedziałam, że nie. będę. jeść. -powiedziała każde słowo osobno i wyraźnie.
-Och, tak? -uśmiechnąłem się.
-Mmhmm.
-Wiesz, że to boli, tak?
-To ty mnie zaprosiłeś.
-Czy to dlatego, że nie lubisz jeść przed facetami? -spytałem, byłem ciekawy.
-Hmm, może. Mało wiem o tobie -odpowiedziała.
-Cóż powinnaś to zmienić, bo jesteś urocza -mrugnąłem, zarumieniła się. Zadzwonił brzęczyk, czyli makaron był gotowy więc wziąłem dwie miski. Jennifer siedziała na kanapie, usiadłem obok niej.
-Tutaj -powiedziałem wręczając jej miskę makaronu.
-Jason, mówiłam ci, że nie będę jeść.
-Och, tak mówiłaś, nawet jeśli to muszę cię nakarmić, jesz.
-Nie, nie będę -położyłem moją miskę i wziąłem Jennifer. Podniosłem łyżeczkę makaronu i podmuchałem, ponieważ był gorący i przyłożyłem ją do jej ust, których nie chciała otworzyć.
-Chodź kochanie, musisz jeść -popatrzyła na mnie.
-Jak mnie nazwałeś... -wykorzystałem okazję i wepchnąłem makaron do jej ust.
-Jason! -krzyknęła.
-Przepraszam księżniczko, ale damą nie wypada mówić z pełną buzią.
-Ale jestem uczulona! -krzyknęła po czym zaczęła kaszleć, a ja panikować.
-O Boże Jennifer, przepraszam! Wypluj to! -powiedziałem podnosząc telefon i wybierając numer 911. Jennifer zaczęła chichotać. Odwróciłem się i zobaczyłem, że kończy jeść makaron.
-Co się śmiejesz? -zapytałem.
-Mam cię -mrugnęła. Odłożyłem telefon i pobiegłem w jej stronę.
-Nie Jason! Przepraszam! -zaczęła krzyczeć.
-Pieprzony kłamca, powinnaś się mnie teraz bać! -powiedziałem. Pobiegła na górę do pokoju. Mojego pokoju. Zaśmiałem się i poszedłem tam.
-Oh Jennifer! Gdzie jesteś? -zapytałem powoli, wciąż się uśmiechając. Siedziała na moim łóżku, była skierowana w inną stronę. Podszedłem do niej i przybliżyłem usta do jej ucha.
-Buu -powiedziałem na co ona podskoczyła. Podniosła ręce do góry.
-Nie Jason, przepraszam -powiedziała gdy podszedłem do niej bliżej. Dotarłem do niej, kiedy przebiegła obok mnie próbując przeskoczyć przez łóżko, ale złapałem ją za nogę.
-Jason!
-Dostaniesz za to Jennifer!
-Ach tak? Co masz zamiar zrobić? -spytała nerwowo.
-Więc, skoro jesteśmy sami w domu -powiedziałem podnosząc się wyżej. -Mogę cię po prostu zgwałcić -mrugnąłem.
-Ale nie zrobisz tego, prawda? -spytała.
-Hmm.. nie jestem pewny, okłamałaś mnie, a ja nie lubię jak ktoś mnie okłamuje -powiedziałem.
-Umm.. więc... -przerwałem jej, całując ją w usta, następnie pociągnąłem ją tak, że prawą rękę wplotła w moje włosy i pociągnęła mnie z powrotem, uśmiechałem się między pocałunkami. Potarła językiem moją dolną wargę, po czym nasze usta poruszały się zsynchronizowanie ze sobą. Powoli ruszyłem w dół do zapięcia jej szortów, kiedy zatrzymała mnie.
-Nie -powiedziała, popatrzyłem w górę. 
-Co się stało? -zapytałem ją.
-Jason, ja cie ledwo znam.
-Więc?
-Więc, ja tego nie zrobię, my się nawet nie przyjaźnimy -stwierdziła.
-Jennifer?
-Co?
-Chcesz być moją dziewczyną? -westchnęła.
-Więc tak jak powiedziałam, prawie cię nie znam, i wiem, że po prostu chcesz namówić mnie do seksu, to na prawdę ci nie pomoże -powiedziała zanim wstała. -Pa Jason -powiedziała, schodząc po schodach i wychodząc. Kurwa. Zawiodłem się, ale to dlatego, że na prawdę ją lubię...

__________________________________________________________
*skinnys -spodnie typu rurki

Tak więc mamy pierwszy rozdział ♡
Jak tam wasze wrażenia?
Co sądzicie?


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach wpisz się do zakładki "informowani"

Jeśli macie jakieś uwagi to śmiało piszcie @Bieebsss

Chapter {001}

Jason's Pov

Obudziłem się, czując się jak gówno. Znowu. To już rok odkąd Alex zmarł, a ja mieszkam ze swoim przyjacielem Johnem, ponieważ moi rodzice zmarli gdy byłem mały... John jest jak drugi brat do mnie. Jeśli mam być szczery to on był najlepszym przyjacielem Alexa. Przeszedł przez to przez co przeszedłem, byliśmy ze sobą blisko. On jest jak przywódca naszego gangu. On jest do bombardowania ja też, nie lubi gdy to robię, bo nie chce mnie skrzywdzić, ale mam to w dupie, policja zabiła mojego brata, więc powinni cierpieć.

To był poniedziałek, czwarta rano. Wcześnie, wiem. Wskoczyłem pod prysznic, ponieważ nie myłem się wczoraj wieczorem. Trwało to około 30 minut. Założyłem spodnie dresowe i bluzę, więc mogę iść na spacer, ja i Alex zawsze to robiliśmy, do czasu aż on umarł... ale wciąż robię to aby pamiętać, myślę i odprężam się. Byłem trzy przecznice od mojego domu, tylko mój czas, uderzył mnie. Cóż, teraz dotarło do mnie, że uderzyła mnie dziewczyna przejeżdżając rowerem.
-O mój Boże, tak mi przykro! -zaczęła przepraszająco krzyczeć. Byłem wściekły, że ktoś zrujnował mój relaksujący spacer. Spojrzałem na nią, zobaczyłem długie kręcone włosy, z piwnymi oczami, cholera była gorąca.
-Patrz gdzie jeździsz -powiedziałem trochę wkurzony i poszedłem do domu. Chodziłem przez około dwie godziny, była już 06:45. Ubrałem czarne skinnys* i czerwoną koszulę, pasujące buty i czapkę. Pojechałem do szkoły, oczywiście mam 17 lat, więc mam samochód. Ha to brzmi zarozumiale. Dostałem się do szkoły, kiedy ludzie zobaczyli mnie, zaczęli między sobą szeptać. To nie było zaskoczeniem. Byłem typem faceta, o którym dziewczyny myślały "sexy", a faceci nienawidzili. W końcu zadzwonił pierwszy dzwonek, zignorowałem wszystkich i poszedłem prosto do mojej szafki, aby wziąć rzeczy na pierwszą lekcje - historie. Zadzwonił drugi dzwonek, co oznacza, że było późno, ale pieprzyć to. Zatrzymałem się po wodę, a moje książki spadły, co do cholery jest ze mną dzisiaj.
-Och, przykro mi, że j-hej, czy ja nie widziałam cię dziś rano? -zapytała jakaś dziewczyna, wyglądała, jak ta z rana.
-Zależy. To ty byłaś tą, która wpadła na mnie z rowerem? -zapytałem unosząc brew. Roześmiała się.
-Tak, o tym jestem na prawdę tak... -przerwałem jej.
-Cokolwiek -powiedziałem ostro i poszedłem do klasy. Usiadłem z tyłu, nikogo nie obchodziłem wokół mnie. Obok mnie było puste miejsce. W połowie lekcji, weszła dziewczyna, poszła prosto do nauczyciela.
-Ok klaso, mamy nowego ucznia, nazywa się Jennifer -powiedział nauczyciel, pan Rogers. -Ok pani Roberts, dlaczego nie mogłaby pani usiąść z tyłu obok pana McCanna -powiedział wskazując na mnie. Ona po prostu skinęła głową i zrobiła to co powiedział.
-Witam ponownie -powiedziała. Postanowiłem ją zignorować, nie jestem bardzo-społeczny, trzymam się bardziej siebie, na prawdę, nie każdemu ufam. -Umm halo -powiedziała, machając ręką przed moją twarzą. Zamiast jej odpowiedzieć, umieściłem słuchawki w uszach i słuchałem mojego iPod'a. Nie poddała się i postanowiła zwrócić uwagę. Poczułem, że ktoś dotknął mojego ramienia, to Jennifer. Spojrzałem na nią, a potem odwróciłem wzrok. Zrobiła to jeszcze raz, nie słuchałem jej więc wyjęła jedną z moich słuchawek.
-Co?! -krzyknąłem irytująco, musiała się wystraszyć, bo lekko podskoczyła, wzrok każdego był skierowany na mnie.
-McCann! Biuro teraz! -krzyknął pan Rogers.
-No co? Ja nic nie zrobiłem! -zaprotestowałem.
-Ty krzyknąłeś w m.. -przerwano mu.
-Nie, to nie jego wina, to ja, przepraszam, był zajęty, a ja mu przeszkadzałam -odezwała się Jennifer. Spojrzał na mnie.
-Ok McCann, odpuszczę ci teraz -powiedział i powrócił do robienia tego co robił.
-Dziękuje -powiedziałem szeptem. Spojrzała w górę.
-Huh? -wyglądała na zaskoczoną.
-Dziękuje -powiedziałem patrząc w dół.
-Och, nie ma problemu um..
-Jason -skończyłem.
-Dobrze, dobre powitanie Jason -uśmiechnęła się ciepło. Wreszcie zadzwonił dzwonek i poszedłem do mojej następnej klasy, teraz hiszpański. Usiadłem i hmm.. co za niespodzianka Jennifer też była w tej grupie, obok mnie.
-Cześć ponownie -krzyknęła. Po prostu siedziałem na krześle i zacząłem rysować. -Wiesz, że nie jesteś za bardzo towarzyski -powiedziała. Po prostu dalej ją ignorowałem. -Co rysujesz? -spytała próbując patrzeć przez moje ramie.
-Coś -odpowiedziałem
-Aww widzę.. -ona praktycznie krzyczała.
-Przepraszam Jennifer jest jakiś problem? -pani Sanchez spytała.
-Ja uh.. więc ja w... -przerwałem jej.
-Nie, to byłem ja.
-To ostrzeżenie Jason, następnym razem idziesz do biura -tylko skinąłem głową i kontynuowałem rysunek.
-Hej, dziękuje Jason -usłyszałem szept Jennifer. -Dlaczego nie mówisz? -spytała kiedy nie odpowiedziałem.
-To nie twoja sprawa -powiedziałem. Wiem, ostro, dobrze jest źle. Ona jest ładna... ale nie powiem jej tego. Jak zawsze w końcu zadzwonił dzwonek. Następne kilka lekcji mijały dosyć szybko. Na lunch wrócę do domu i po prostu zostanę tam, ponieważ moje ostatnie zajęcia są nudne i bezużyteczne czyli angielski i matematyka. Ja na prawdę jestem dobry w matematyce po prostu, jest nudna. Zadzwonił piąty dzwonek co oznacza, że czas na lunch. Poszedłem do szafki, aby zostawić tam swoje rzeczy, poszedłem do tylnych drzwi, aby wyjść, bo gdybym został złapany prawdopodobnie zostałbym zawieszony na pierwszy tydzień szkoły. Byłem przy drzwiach, gdy usłyszałem, że ktoś mnie woła.
-Jason! -odwróciłem się i zobaczyłem Jennifer, która podeszła do mnie. -Hej, chcesz zjeść ze mną lunch? -uśmiechnęła się. Popatrzyłem na nią zdezorientowany.
-Uh, dlaczego? -spytałem ją.
-Cóz, to po prostu... po prostu, przeprowadziłam się tutaj i.. na prawdę, nie mam żadnych przyjaciół -powiedziała.
-Tak to wyjaśnia dlaczego cię nie widziałem w zeszłym roku -powiedziałem sarkastycznie, kontynuując. -Jesteśmy przyjaciółmi? -spojrzała na mnie.
-No mam nadzieję, bo t.. -przerwałem jej, szedłem dalej, aby dowiedzieć się, czy mnie śledzi. -Nie chcesz być moim przyjacielem? Dlaczego nie? -spytała.
-Po prostu nie, nie jestem dobrym człowiekiem.
-No nie wiem, wydajesz się całkiem n..
-Ignorowałem cię, krzyczałem na ciebie, staram się od ciebie uciec! -warknąłem. Jej uśmiech powoli znikał.
-Oh, ja  um... przepraszam, że cię nie pokoje to... -powiedziała lekko pociągając nosem, przed odwróceniem się. Westchnąłem i podszedłem do niej.
-Aye... uh Jennifer -to było bardziej pytanie, niż zawołanie.Odwróciła się, jej nos był czerwony.
-Co? -zapytała.
-Chodź -powiedziałem chwytając ją za rękę i prowadząc do samochodu.
-Jason, jesteśmy w szkole.
-Więc?
-Więc nie możemy je..
-Po prostu chodź -posadziłem ją i zapiąłem pasy. Po dziesięciu minutach jazdy dotarliśmy do mojego domu. Czekałem aż wyjdzie i wyciągnąłem klucze do otwarcia drzwi.
-Woah! -krzyknęła.
-Co?
-Twój dom jest ogromny! -powiedziała, na co wzruszyłem ramionami. Przyznaję, dom jest dość duży, dwupiętrowy z czterema sypialniami i pomaści łazienkami, salą gier i basenem. Mieliśmy dożo pieniędzy z powodu sprzedaży... rzeczy...
-Co chcesz do jedzenia? -spytałem ją. Spojrzała na mnie dziwnie.
-Umiesz gotować? -roześmiała się, na co skinąłem głową.
-Wow, imponujące, ale nie jestem głodna.
-Kłamca, na poważnie, co chcesz?
-Na prawdę, nie jestem głodna -spojrzałem na nią.
-Robię ci makaron.
-Ok, ale nie jestem głodna.
-Jeśli zrobię, to lepiej abyś zjadła.
-No, to się nie uda -ta dziewczyna jest dobra. Podszedłem do niej i spojrzałem na nią.
-Co powiedziałaś? -spytałem.
-Powiedziałam, że nie. będę. jeść. -powiedziała każde słowo osobno i wyraźnie.
-Och, tak? -uśmiechnąłem się.
-Mmhmm.
-Wiesz, że to boli, tak?
-To ty mnie zaprosiłeś.
-Czy to dlatego, że nie lubisz jeść przed facetami? -spytałem, byłem ciekawy.
-Hmm, może. Mało wiem o tobie -odpowiedziała.
-Cóż powinnaś to zmienić, bo jesteś urocza -mrugnąłem, zarumieniła się. Zadzwonił brzęczyk, czyli makaron był gotowy więc wziąłem dwie miski. Jennifer siedziała na kanapie, usiadłem obok niej.
-Tutaj -powiedziałem wręczając jej miskę makaronu.
-Jason, mówiłam ci, że nie będę jeść.
-Och, tak mówiłaś, nawet jeśli to muszę cię nakarmić, jesz.
-Nie, nie będę -położyłem moją miskę i wziąłem Jennifer. Podniosłem łyżeczkę makaronu i podmuchałem, ponieważ był gorący i przyłożyłem ją do jej ust, których nie chciała otworzyć.
-Chodź kochanie, musisz jeść -popatrzyła na mnie.
-Jak mnie nazwałeś... -wykorzystałem okazję i wepchnąłem makaron do jej ust.
-Jason! -krzyknęła.
-Przepraszam księżniczko, ale damą nie wypada mówić z pełną buzią.
-Ale jestem uczulona! -krzyknęła po czym zaczęła kaszleć, a ja panikować.
-O Boże Jennifer, przepraszam! Wypluj to! -powiedziałem podnosząc telefon i wybierając numer 911. Jennifer zaczęła chichotać. Odwróciłem się i zobaczyłem, że kończy jeść makaron.
-Co się śmiejesz? -zapytałem.
-Mam cię -mrugnęła. Odłożyłem telefon i pobiegłem w jej stronę.
-Nie Jason! Przepraszam! -zaczęła krzyczeć.
-Pieprzony kłamca, powinnaś się mnie teraz bać! -powiedziałem. Pobiegła na górę do pokoju. Mojego pokoju. Zaśmiałem się i poszedłem tam.
-Oh Jennifer! Gdzie jesteś? -zapytałem powoli, wciąż się uśmiechając. Siedziała na moim łóżku, była skierowana w inną stronę. Podszedłem do niej i przybliżyłem usta do jej ucha.
-Buu -powiedziałem na co ona podskoczyła. Podniosła ręce do góry.
-Nie Jason, przepraszam -powiedziała gdy podszedłem do niej bliżej. Dotarłem do niej, kiedy przebiegła obok mnie próbując przeskoczyć przez łóżko, ale złapałem ją za nogę.
-Jason!
-Dostaniesz za to Jennifer!
-Ach tak? Co masz zamiar zrobić? -spytała nerwowo.
-Więc, skoro jesteśmy sami w domu -powiedziałem podnosząc się wyżej. -Mogę cię po prostu zgwałcić -mrugnąłem.
-Ale nie zrobisz tego, prawda? -spytała.
-Hmm.. nie jestem pewny, okłamałaś mnie, a ja nie lubię jak ktoś mnie okłamuje -powiedziałem.
-Umm.. więc... -przerwałem jej, całując ją w usta, następnie pociągnąłem ją tak, że prawą rękę wplotła w moje włosy i pociągnęła mnie z powrotem, uśmiechałem się między pocałunkami. Potarła językiem moją dolną wargę, po czym nasze usta poruszały się zsynchronizowanie ze sobą. Powoli ruszyłem w dół do zapięcia jej szortów, kiedy zatrzymała mnie.
-Nie -powiedziała, popatrzyłem w górę. 
-Co się stało? -zapytałem ją.
-Jason, ja cie ledwo znam.
-Więc?
-Więc, ja tego nie zrobię, my się nawet nie przyjaźnimy -stwierdziła.
-Jennifer?
-Co?
-Chcesz być moją dziewczyną? -westchnęła.
-Więc tak jak powiedziałam, prawie cię nie znam, i wiem, że po prostu chcesz namówić mnie do seksu, to na prawdę ci nie pomoże -powiedziała zanim wstała. -Pa Jason -powiedziała, schodząc po schodach i wychodząc. Kurwa. Zawiodłem się, ale to dlatego, że na prawdę ją lubię...

__________________________________________________________
*skinnys -spodnie typu rurki

Tak więc mamy pierwszy rozdział ♡
Jak tam wasze wrażenia?
Co sądzicie?


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach wpisz się do zakładki "informowani"

Jeśli macie jakieś uwagi to śmiało piszcie @Bieebsss

Chapter {001}

Jason's Pov

Obudziłem się, czując się jak gówno. Znowu. To już rok odkąd Alex zmarł, a ja mieszkam ze swoim przyjacielem Johnem, ponieważ moi rodzice zmarli gdy byłem mały... John jest jak drugi brat do mnie. Jeśli mam być szczery to on był najlepszym przyjacielem Alexa. Przeszedł przez to przez co przeszedłem, byliśmy ze sobą blisko. On jest jak przywódca naszego gangu. On jest do bombardowania ja też, nie lubi gdy to robię, bo nie chce mnie skrzywdzić, ale mam to w dupie, policja zabiła mojego brata, więc powinni cierpieć.

To był poniedziałek, czwarta rano. Wcześnie, wiem. Wskoczyłem pod prysznic, ponieważ nie myłem się wczoraj wieczorem. Trwało to około 30 minut. Założyłem spodnie dresowe i bluzę, więc mogę iść na spacer, ja i Alex zawsze to robiliśmy, do czasu aż on umarł... ale wciąż robię to aby pamiętać, myślę i odprężam się. Byłem trzy przecznice od mojego domu, tylko mój czas, uderzył mnie. Cóż, teraz dotarło do mnie, że uderzyła mnie dziewczyna przejeżdżając rowerem.
-O mój Boże, tak mi przykro! -zaczęła przepraszająco krzyczeć. Byłem wściekły, że ktoś zrujnował mój relaksujący spacer. Spojrzałem na nią, zobaczyłem długie kręcone włosy, z piwnymi oczami, cholera była gorąca.
-Patrz gdzie jeździsz -powiedziałem trochę wkurzony i poszedłem do domu. Chodziłem przez około dwie godziny, była już 06:45. Ubrałem czarne skinnys* i czerwoną koszulę, pasujące buty i czapkę. Pojechałem do szkoły, oczywiście mam 17 lat, więc mam samochód. Ha to brzmi zarozumiale. Dostałem się do szkoły, kiedy ludzie zobaczyli mnie, zaczęli między sobą szeptać. To nie było zaskoczeniem. Byłem typem faceta, o którym dziewczyny myślały "sexy", a faceci nienawidzili. W końcu zadzwonił pierwszy dzwonek, zignorowałem wszystkich i poszedłem prosto do mojej szafki, aby wziąć rzeczy na pierwszą lekcje - historie. Zadzwonił drugi dzwonek, co oznacza, że było późno, ale pieprzyć to. Zatrzymałem się po wodę, a moje książki spadły, co do cholery jest ze mną dzisiaj.
-Och, przykro mi, że j-hej, czy ja nie widziałam cię dziś rano? -zapytała jakaś dziewczyna, wyglądała, jak ta z rana.
-Zależy. To ty byłaś tą, która wpadła na mnie z rowerem? -zapytałem unosząc brew. Roześmiała się.
-Tak, o tym jestem na prawdę tak... -przerwałem jej.
-Cokolwiek -powiedziałem ostro i poszedłem do klasy. Usiadłem z tyłu, nikogo nie obchodziłem wokół mnie. Obok mnie było puste miejsce. W połowie lekcji, weszła dziewczyna, poszła prosto do nauczyciela.
-Ok klaso, mamy nowego ucznia, nazywa się Jennifer -powiedział nauczyciel, pan Rogers. -Ok pani Roberts, dlaczego nie mogłaby pani usiąść z tyłu obok pana McCanna -powiedział wskazując na mnie. Ona po prostu skinęła głową i zrobiła to co powiedział.
-Witam ponownie -powiedziała. Postanowiłem ją zignorować, nie jestem bardzo-społeczny, trzymam się bardziej siebie, na prawdę, nie każdemu ufam. -Umm halo -powiedziała, machając ręką przed moją twarzą. Zamiast jej odpowiedzieć, umieściłem słuchawki w uszach i słuchałem mojego iPod'a. Nie poddała się i postanowiła zwrócić uwagę. Poczułem, że ktoś dotknął mojego ramienia, to Jennifer. Spojrzałem na nią, a potem odwróciłem wzrok. Zrobiła to jeszcze raz, nie słuchałem jej więc wyjęła jedną z moich słuchawek.
-Co?! -krzyknąłem irytująco, musiała się wystraszyć, bo lekko podskoczyła, wzrok każdego był skierowany na mnie.
-McCann! Biuro teraz! -krzyknął pan Rogers.
-No co? Ja nic nie zrobiłem! -zaprotestowałem.
-Ty krzyknąłeś w m.. -przerwano mu.
-Nie, to nie jego wina, to ja, przepraszam, był zajęty, a ja mu przeszkadzałam -odezwała się Jennifer. Spojrzał na mnie.
-Ok McCann, odpuszczę ci teraz -powiedział i powrócił do robienia tego co robił.
-Dziękuje -powiedziałem szeptem. Spojrzała w górę.
-Huh? -wyglądała na zaskoczoną.
-Dziękuje -powiedziałem patrząc w dół.
-Och, nie ma problemu um..
-Jason -skończyłem.
-Dobrze, dobre powitanie Jason -uśmiechnęła się ciepło. Wreszcie zadzwonił dzwonek i poszedłem do mojej następnej klasy, teraz hiszpański. Usiadłem i hmm.. co za niespodzianka Jennifer też była w tej grupie, obok mnie.
-Cześć ponownie -krzyknęła. Po prostu siedziałem na krześle i zacząłem rysować. -Wiesz, że nie jesteś za bardzo towarzyski -powiedziała. Po prostu dalej ją ignorowałem. -Co rysujesz? -spytała próbując patrzeć przez moje ramie.
-Coś -odpowiedziałem
-Aww widzę.. -ona praktycznie krzyczała.
-Przepraszam Jennifer jest jakiś problem? -pani Sanchez spytała.
-Ja uh.. więc ja w... -przerwałem jej.
-Nie, to byłem ja.
-To ostrzeżenie Jason, następnym razem idziesz do biura -tylko skinąłem głową i kontynuowałem rysunek.
-Hej, dziękuje Jason -usłyszałem szept Jennifer. -Dlaczego nie mówisz? -spytała kiedy nie odpowiedziałem.
-To nie twoja sprawa -powiedziałem. Wiem, ostro, dobrze jest źle. Ona jest ładna... ale nie powiem jej tego. Jak zawsze w końcu zadzwonił dzwonek. Następne kilka lekcji mijały dosyć szybko. Na lunch wrócę do domu i po prostu zostanę tam, ponieważ moje ostatnie zajęcia są nudne i bezużyteczne czyli angielski i matematyka. Ja na prawdę jestem dobry w matematyce po prostu, jest nudna. Zadzwonił piąty dzwonek co oznacza, że czas na lunch. Poszedłem do szafki, aby zostawić tam swoje rzeczy, poszedłem do tylnych drzwi, aby wyjść, bo gdybym został złapany prawdopodobnie zostałbym zawieszony na pierwszy tydzień szkoły. Byłem przy drzwiach, gdy usłyszałem, że ktoś mnie woła.
-Jason! -odwróciłem się i zobaczyłem Jennifer, która podeszła do mnie. -Hej, chcesz zjeść ze mną lunch? -uśmiechnęła się. Popatrzyłem na nią zdezorientowany.
-Uh, dlaczego? -spytałem ją.
-Cóz, to po prostu... po prostu, przeprowadziłam się tutaj i.. na prawdę, nie mam żadnych przyjaciół -powiedziała.
-Tak to wyjaśnia dlaczego cię nie widziałem w zeszłym roku -powiedziałem sarkastycznie, kontynuując. -Jesteśmy przyjaciółmi? -spojrzała na mnie.
-No mam nadzieję, bo t.. -przerwałem jej, szedłem dalej, aby dowiedzieć się, czy mnie śledzi. -Nie chcesz być moim przyjacielem? Dlaczego nie? -spytała.
-Po prostu nie, nie jestem dobrym człowiekiem.
-No nie wiem, wydajesz się całkiem n..
-Ignorowałem cię, krzyczałem na ciebie, staram się od ciebie uciec! -warknąłem. Jej uśmiech powoli znikał.
-Oh, ja  um... przepraszam, że cię nie pokoje to... -powiedziała lekko pociągając nosem, przed odwróceniem się. Westchnąłem i podszedłem do niej.
-Aye... uh Jennifer -to było bardziej pytanie, niż zawołanie.Odwróciła się, jej nos był czerwony.
-Co? -zapytała.
-Chodź -powiedziałem chwytając ją za rękę i prowadząc do samochodu.
-Jason, jesteśmy w szkole.
-Więc?
-Więc nie możemy je..
-Po prostu chodź -posadziłem ją i zapiąłem pasy. Po dziesięciu minutach jazdy dotarliśmy do mojego domu. Czekałem aż wyjdzie i wyciągnąłem klucze do otwarcia drzwi.
-Woah! -krzyknęła.
-Co?
-Twój dom jest ogromny! -powiedziała, na co wzruszyłem ramionami. Przyznaję, dom jest dość duży, dwupiętrowy z czterema sypialniami i pomaści łazienkami, salą gier i basenem. Mieliśmy dożo pieniędzy z powodu sprzedaży... rzeczy...
-Co chcesz do jedzenia? -spytałem ją. Spojrzała na mnie dziwnie.
-Umiesz gotować? -roześmiała się, na co skinąłem głową.
-Wow, imponujące, ale nie jestem głodna.
-Kłamca, na poważnie, co chcesz?
-Na prawdę, nie jestem głodna -spojrzałem na nią.
-Robię ci makaron.
-Ok, ale nie jestem głodna.
-Jeśli zrobię, to lepiej abyś zjadła.
-No, to się nie uda -ta dziewczyna jest dobra. Podszedłem do niej i spojrzałem na nią.
-Co powiedziałaś? -spytałem.
-Powiedziałam, że nie. będę. jeść. -powiedziała każde słowo osobno i wyraźnie.
-Och, tak? -uśmiechnąłem się.
-Mmhmm.
-Wiesz, że to boli, tak?
-To ty mnie zaprosiłeś.
-Czy to dlatego, że nie lubisz jeść przed facetami? -spytałem, byłem ciekawy.
-Hmm, może. Mało wiem o tobie -odpowiedziała.
-Cóż powinnaś to zmienić, bo jesteś urocza -mrugnąłem, zarumieniła się. Zadzwonił brzęczyk, czyli makaron był gotowy więc wziąłem dwie miski. Jennifer siedziała na kanapie, usiadłem obok niej.
-Tutaj -powiedziałem wręczając jej miskę makaronu.
-Jason, mówiłam ci, że nie będę jeść.
-Och, tak mówiłaś, nawet jeśli to muszę cię nakarmić, jesz.
-Nie, nie będę -położyłem moją miskę i wziąłem Jennifer. Podniosłem łyżeczkę makaronu i podmuchałem, ponieważ był gorący i przyłożyłem ją do jej ust, których nie chciała otworzyć.
-Chodź kochanie, musisz jeść -popatrzyła na mnie.
-Jak mnie nazwałeś... -wykorzystałem okazję i wepchnąłem makaron do jej ust.
-Jason! -krzyknęła.
-Przepraszam księżniczko, ale damą nie wypada mówić z pełną buzią.
-Ale jestem uczulona! -krzyknęła po czym zaczęła kaszleć, a ja panikować.
-O Boże Jennifer, przepraszam! Wypluj to! -powiedziałem podnosząc telefon i wybierając numer 911. Jennifer zaczęła chichotać. Odwróciłem się i zobaczyłem, że kończy jeść makaron.
-Co się śmiejesz? -zapytałem.
-Mam cię -mrugnęła. Odłożyłem telefon i pobiegłem w jej stronę.
-Nie Jason! Przepraszam! -zaczęła krzyczeć.
-Pieprzony kłamca, powinnaś się mnie teraz bać! -powiedziałem. Pobiegła na górę do pokoju. Mojego pokoju. Zaśmiałem się i poszedłem tam.
-Oh Jennifer! Gdzie jesteś? -zapytałem powoli, wciąż się uśmiechając. Siedziała na moim łóżku, była skierowana w inną stronę. Podszedłem do niej i przybliżyłem usta do jej ucha.
-Buu -powiedziałem na co ona podskoczyła. Podniosła ręce do góry.
-Nie Jason, przepraszam -powiedziała gdy podszedłem do niej bliżej. Dotarłem do niej, kiedy przebiegła obok mnie próbując przeskoczyć przez łóżko, ale złapałem ją za nogę.
-Jason!
-Dostaniesz za to Jennifer!
-Ach tak? Co masz zamiar zrobić? -spytała nerwowo.
-Więc, skoro jesteśmy sami w domu -powiedziałem podnosząc się wyżej. -Mogę cię po prostu zgwałcić -mrugnąłem.
-Ale nie zrobisz tego, prawda? -spytała.
-Hmm.. nie jestem pewny, okłamałaś mnie, a ja nie lubię jak ktoś mnie okłamuje -powiedziałem.
-Umm.. więc... -przerwałem jej, całując ją w usta, następnie pociągnąłem ją tak, że prawą rękę wplotła w moje włosy i pociągnęła mnie z powrotem, uśmiechałem się między pocałunkami. Potarła językiem moją dolną wargę, po czym nasze usta poruszały się zsynchronizowanie ze sobą. Powoli ruszyłem w dół do zapięcia jej szortów, kiedy zatrzymała mnie.
-Nie -powiedziała, popatrzyłem w górę. 
-Co się stało? -zapytałem ją.
-Jason, ja cie ledwo znam.
-Więc?
-Więc, ja tego nie zrobię, my się nawet nie przyjaźnimy -stwierdziła.
-Jennifer?
-Co?
-Chcesz być moją dziewczyną? -westchnęła.
-Więc tak jak powiedziałam, prawie cię nie znam, i wiem, że po prostu chcesz namówić mnie do seksu, to na prawdę ci nie pomoże -powiedziała zanim wstała. -Pa Jason -powiedziała, schodząc po schodach i wychodząc. Kurwa. Zawiodłem się, ale to dlatego, że na prawdę ją lubię...

__________________________________________________________
*skinnys -spodnie typu rurki

Tak więc mamy pierwszy rozdział ♡
Jak tam wasze wrażenia?
Co sądzicie?


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach wpisz się do zakładki "informowani"

Jeśli macie jakieś uwagi to śmiało piszcie @Bieebsss

Chapter {001}

Jason's Pov

Obudziłem się, czując się jak gówno. Znowu. To już rok odkąd Alex zmarł, a ja mieszkam ze swoim przyjacielem Johnem, ponieważ moi rodzice zmarli gdy byłem mały... John jest jak drugi brat do mnie. Jeśli mam być szczery to on był najlepszym przyjacielem Alexa. Przeszedł przez to przez co przeszedłem, byliśmy ze sobą blisko. On jest jak przywódca naszego gangu. On jest do bombardowania ja też, nie lubi gdy to robię, bo nie chce mnie skrzywdzić, ale mam to w dupie, policja zabiła mojego brata, więc powinni cierpieć.

To był poniedziałek, czwarta rano. Wcześnie, wiem. Wskoczyłem pod prysznic, ponieważ nie myłem się wczoraj wieczorem. Trwało to około 30 minut. Założyłem spodnie dresowe i bluzę, więc mogę iść na spacer, ja i Alex zawsze to robiliśmy, do czasu aż on umarł... ale wciąż robię to aby pamiętać, myślę i odprężam się. Byłem trzy przecznice od mojego domu, tylko mój czas, uderzył mnie. Cóż, teraz dotarło do mnie, że uderzyła mnie dziewczyna przejeżdżając rowerem.
-O mój Boże, tak mi przykro! -zaczęła przepraszająco krzyczeć. Byłem wściekły, że ktoś zrujnował mój relaksujący spacer. Spojrzałem na nią, zobaczyłem długie kręcone włosy, z piwnymi oczami, cholera była gorąca.
-Patrz gdzie jeździsz -powiedziałem trochę wkurzony i poszedłem do domu. Chodziłem przez około dwie godziny, była już 06:45. Ubrałem czarne skinnys* i czerwoną koszulę, pasujące buty i czapkę. Pojechałem do szkoły, oczywiście mam 17 lat, więc mam samochód. Ha to brzmi zarozumiale. Dostałem się do szkoły, kiedy ludzie zobaczyli mnie, zaczęli między sobą szeptać. To nie było zaskoczeniem. Byłem typem faceta, o którym dziewczyny myślały "sexy", a faceci nienawidzili. W końcu zadzwonił pierwszy dzwonek, zignorowałem wszystkich i poszedłem prosto do mojej szafki, aby wziąć rzeczy na pierwszą lekcje - historie. Zadzwonił drugi dzwonek, co oznacza, że było późno, ale pieprzyć to. Zatrzymałem się po wodę, a moje książki spadły, co do cholery jest ze mną dzisiaj.
-Och, przykro mi, że j-hej, czy ja nie widziałam cię dziś rano? -zapytała jakaś dziewczyna, wyglądała, jak ta z rana.
-Zależy. To ty byłaś tą, która wpadła na mnie z rowerem? -zapytałem unosząc brew. Roześmiała się.
-Tak, o tym jestem na prawdę tak... -przerwałem jej.
-Cokolwiek -powiedziałem ostro i poszedłem do klasy. Usiadłem z tyłu, nikogo nie obchodziłem wokół mnie. Obok mnie było puste miejsce. W połowie lekcji, weszła dziewczyna, poszła prosto do nauczyciela.
-Ok klaso, mamy nowego ucznia, nazywa się Jennifer -powiedział nauczyciel, pan Rogers. -Ok pani Roberts, dlaczego nie mogłaby pani usiąść z tyłu obok pana McCanna -powiedział wskazując na mnie. Ona po prostu skinęła głową i zrobiła to co powiedział.
-Witam ponownie -powiedziała. Postanowiłem ją zignorować, nie jestem bardzo-społeczny, trzymam się bardziej siebie, na prawdę, nie każdemu ufam. -Umm halo -powiedziała, machając ręką przed moją twarzą. Zamiast jej odpowiedzieć, umieściłem słuchawki w uszach i słuchałem mojego iPod'a. Nie poddała się i postanowiła zwrócić uwagę. Poczułem, że ktoś dotknął mojego ramienia, to Jennifer. Spojrzałem na nią, a potem odwróciłem wzrok. Zrobiła to jeszcze raz, nie słuchałem jej więc wyjęła jedną z moich słuchawek.
-Co?! -krzyknąłem irytująco, musiała się wystraszyć, bo lekko podskoczyła, wzrok każdego był skierowany na mnie.
-McCann! Biuro teraz! -krzyknął pan Rogers.
-No co? Ja nic nie zrobiłem! -zaprotestowałem.
-Ty krzyknąłeś w m.. -przerwano mu.
-Nie, to nie jego wina, to ja, przepraszam, był zajęty, a ja mu przeszkadzałam -odezwała się Jennifer. Spojrzał na mnie.
-Ok McCann, odpuszczę ci teraz -powiedział i powrócił do robienia tego co robił.
-Dziękuje -powiedziałem szeptem. Spojrzała w górę.
-Huh? -wyglądała na zaskoczoną.
-Dziękuje -powiedziałem patrząc w dół.
-Och, nie ma problemu um..
-Jason -skończyłem.
-Dobrze, dobre powitanie Jason -uśmiechnęła się ciepło. Wreszcie zadzwonił dzwonek i poszedłem do mojej następnej klasy, teraz hiszpański. Usiadłem i hmm.. co za niespodzianka Jennifer też była w tej grupie, obok mnie.
-Cześć ponownie -krzyknęła. Po prostu siedziałem na krześle i zacząłem rysować. -Wiesz, że nie jesteś za bardzo towarzyski -powiedziała. Po prostu dalej ją ignorowałem. -Co rysujesz? -spytała próbując patrzeć przez moje ramie.
-Coś -odpowiedziałem
-Aww widzę.. -ona praktycznie krzyczała.
-Przepraszam Jennifer jest jakiś problem? -pani Sanchez spytała.
-Ja uh.. więc ja w... -przerwałem jej.
-Nie, to byłem ja.
-To ostrzeżenie Jason, następnym razem idziesz do biura -tylko skinąłem głową i kontynuowałem rysunek.
-Hej, dziękuje Jason -usłyszałem szept Jennifer. -Dlaczego nie mówisz? -spytała kiedy nie odpowiedziałem.
-To nie twoja sprawa -powiedziałem. Wiem, ostro, dobrze jest źle. Ona jest ładna... ale nie powiem jej tego. Jak zawsze w końcu zadzwonił dzwonek. Następne kilka lekcji mijały dosyć szybko. Na lunch wrócę do domu i po prostu zostanę tam, ponieważ moje ostatnie zajęcia są nudne i bezużyteczne czyli angielski i matematyka. Ja na prawdę jestem dobry w matematyce po prostu, jest nudna. Zadzwonił piąty dzwonek co oznacza, że czas na lunch. Poszedłem do szafki, aby zostawić tam swoje rzeczy, poszedłem do tylnych drzwi, aby wyjść, bo gdybym został złapany prawdopodobnie zostałbym zawieszony na pierwszy tydzień szkoły. Byłem przy drzwiach, gdy usłyszałem, że ktoś mnie woła.
-Jason! -odwróciłem się i zobaczyłem Jennifer, która podeszła do mnie. -Hej, chcesz zjeść ze mną lunch? -uśmiechnęła się. Popatrzyłem na nią zdezorientowany.
-Uh, dlaczego? -spytałem ją.
-Cóz, to po prostu... po prostu, przeprowadziłam się tutaj i.. na prawdę, nie mam żadnych przyjaciół -powiedziała.
-Tak to wyjaśnia dlaczego cię nie widziałem w zeszłym roku -powiedziałem sarkastycznie, kontynuując. -Jesteśmy przyjaciółmi? -spojrzała na mnie.
-No mam nadzieję, bo t.. -przerwałem jej, szedłem dalej, aby dowiedzieć się, czy mnie śledzi. -Nie chcesz być moim przyjacielem? Dlaczego nie? -spytała.
-Po prostu nie, nie jestem dobrym człowiekiem.
-No nie wiem, wydajesz się całkiem n..
-Ignorowałem cię, krzyczałem na ciebie, staram się od ciebie uciec! -warknąłem. Jej uśmiech powoli znikał.
-Oh, ja  um... przepraszam, że cię nie pokoje to... -powiedziała lekko pociągając nosem, przed odwróceniem się. Westchnąłem i podszedłem do niej.
-Aye... uh Jennifer -to było bardziej pytanie, niż zawołanie.Odwróciła się, jej nos był czerwony.
-Co? -zapytała.
-Chodź -powiedziałem chwytając ją za rękę i prowadząc do samochodu.
-Jason, jesteśmy w szkole.
-Więc?
-Więc nie możemy je..
-Po prostu chodź -posadziłem ją i zapiąłem pasy. Po dziesięciu minutach jazdy dotarliśmy do mojego domu. Czekałem aż wyjdzie i wyciągnąłem klucze do otwarcia drzwi.
-Woah! -krzyknęła.
-Co?
-Twój dom jest ogromny! -powiedziała, na co wzruszyłem ramionami. Przyznaję, dom jest dość duży, dwupiętrowy z czterema sypialniami i pomaści łazienkami, salą gier i basenem. Mieliśmy dożo pieniędzy z powodu sprzedaży... rzeczy...
-Co chcesz do jedzenia? -spytałem ją. Spojrzała na mnie dziwnie.
-Umiesz gotować? -roześmiała się, na co skinąłem głową.
-Wow, imponujące, ale nie jestem głodna.
-Kłamca, na poważnie, co chcesz?
-Na prawdę, nie jestem głodna -spojrzałem na nią.
-Robię ci makaron.
-Ok, ale nie jestem głodna.
-Jeśli zrobię, to lepiej abyś zjadła.
-No, to się nie uda -ta dziewczyna jest dobra. Podszedłem do niej i spojrzałem na nią.
-Co powiedziałaś? -spytałem.
-Powiedziałam, że nie. będę. jeść. -powiedziała każde słowo osobno i wyraźnie.
-Och, tak? -uśmiechnąłem się.
-Mmhmm.
-Wiesz, że to boli, tak?
-To ty mnie zaprosiłeś.
-Czy to dlatego, że nie lubisz jeść przed facetami? -spytałem, byłem ciekawy.
-Hmm, może. Mało wiem o tobie -odpowiedziała.
-Cóż powinnaś to zmienić, bo jesteś urocza -mrugnąłem, zarumieniła się. Zadzwonił brzęczyk, czyli makaron był gotowy więc wziąłem dwie miski. Jennifer siedziała na kanapie, usiadłem obok niej.
-Tutaj -powiedziałem wręczając jej miskę makaronu.
-Jason, mówiłam ci, że nie będę jeść.
-Och, tak mówiłaś, nawet jeśli to muszę cię nakarmić, jesz.
-Nie, nie będę -położyłem moją miskę i wziąłem Jennifer. Podniosłem łyżeczkę makaronu i podmuchałem, ponieważ był gorący i przyłożyłem ją do jej ust, których nie chciała otworzyć.
-Chodź kochanie, musisz jeść -popatrzyła na mnie.
-Jak mnie nazwałeś... -wykorzystałem okazję i wepchnąłem makaron do jej ust.
-Jason! -krzyknęła.
-Przepraszam księżniczko, ale damą nie wypada mówić z pełną buzią.
-Ale jestem uczulona! -krzyknęła po czym zaczęła kaszleć, a ja panikować.
-O Boże Jennifer, przepraszam! Wypluj to! -powiedziałem podnosząc telefon i wybierając numer 911. Jennifer zaczęła chichotać. Odwróciłem się i zobaczyłem, że kończy jeść makaron.
-Co się śmiejesz? -zapytałem.
-Mam cię -mrugnęła. Odłożyłem telefon i pobiegłem w jej stronę.
-Nie Jason! Przepraszam! -zaczęła krzyczeć.
-Pieprzony kłamca, powinnaś się mnie teraz bać! -powiedziałem. Pobiegła na górę do pokoju. Mojego pokoju. Zaśmiałem się i poszedłem tam.
-Oh Jennifer! Gdzie jesteś? -zapytałem powoli, wciąż się uśmiechając. Siedziała na moim łóżku, była skierowana w inną stronę. Podszedłem do niej i przybliżyłem usta do jej ucha.
-Buu -powiedziałem na co ona podskoczyła. Podniosła ręce do góry.
-Nie Jason, przepraszam -powiedziała gdy podszedłem do niej bliżej. Dotarłem do niej, kiedy przebiegła obok mnie próbując przeskoczyć przez łóżko, ale złapałem ją za nogę.
-Jason!
-Dostaniesz za to Jennifer!
-Ach tak? Co masz zamiar zrobić? -spytała nerwowo.
-Więc, skoro jesteśmy sami w domu -powiedziałem podnosząc się wyżej. -Mogę cię po prostu zgwałcić -mrugnąłem.
-Ale nie zrobisz tego, prawda? -spytała.
-Hmm.. nie jestem pewny, okłamałaś mnie, a ja nie lubię jak ktoś mnie okłamuje -powiedziałem.
-Umm.. więc... -przerwałem jej, całując ją w usta, następnie pociągnąłem ją tak, że prawą rękę wplotła w moje włosy i pociągnęła mnie z powrotem, uśmiechałem się między pocałunkami. Potarła językiem moją dolną wargę, po czym nasze usta poruszały się zsynchronizowanie ze sobą. Powoli ruszyłem w dół do zapięcia jej szortów, kiedy zatrzymała mnie.
-Nie -powiedziała, popatrzyłem w górę. 
-Co się stało? -zapytałem ją.
-Jason, ja cie ledwo znam.
-Więc?
-Więc, ja tego nie zrobię, my się nawet nie przyjaźnimy -stwierdziła.
-Jennifer?
-Co?
-Chcesz być moją dziewczyną? -westchnęła.
-Więc tak jak powiedziałam, prawie cię nie znam, i wiem, że po prostu chcesz namówić mnie do seksu, to na prawdę ci nie pomoże -powiedziała zanim wstała. -Pa Jason -powiedziała, schodząc po schodach i wychodząc. Kurwa. Zawiodłem się, ale to dlatego, że na prawdę ją lubię...

__________________________________________________________
*skinnys -spodnie typu rurki

Tak więc mamy pierwszy rozdział ♡
Jak tam wasze wrażenia?
Co sądzicie?


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach wpisz się do zakładki "informowani"

Jeśli macie jakieś uwagi to śmiało piszcie @Bieebsss

Chapter {001}

Jason's Pov

Obudziłem się, czując się jak gówno. Znowu. To już rok odkąd Alex zmarł, a ja mieszkam ze swoim przyjacielem Johnem, ponieważ moi rodzice zmarli gdy byłem mały... John jest jak drugi brat do mnie. Jeśli mam być szczery to on był najlepszym przyjacielem Alexa. Przeszedł przez to przez co przeszedłem, byliśmy ze sobą blisko. On jest jak przywódca naszego gangu. On jest do bombardowania ja też, nie lubi gdy to robię, bo nie chce mnie skrzywdzić, ale mam to w dupie, policja zabiła mojego brata, więc powinni cierpieć.

To był poniedziałek, czwarta rano. Wcześnie, wiem. Wskoczyłem pod prysznic, ponieważ nie myłem się wczoraj wieczorem. Trwało to około 30 minut. Założyłem spodnie dresowe i bluzę, więc mogę iść na spacer, ja i Alex zawsze to robiliśmy, do czasu aż on umarł... ale wciąż robię to aby pamiętać, myślę i odprężam się. Byłem trzy przecznice od mojego domu, tylko mój czas, uderzył mnie. Cóż, teraz dotarło do mnie, że uderzyła mnie dziewczyna przejeżdżając rowerem.
-O mój Boże, tak mi przykro! -zaczęła przepraszająco krzyczeć. Byłem wściekły, że ktoś zrujnował mój relaksujący spacer. Spojrzałem na nią, zobaczyłem długie kręcone włosy, z piwnymi oczami, cholera była gorąca.
-Patrz gdzie jeździsz -powiedziałem trochę wkurzony i poszedłem do domu. Chodziłem przez około dwie godziny, była już 06:45. Ubrałem czarne skinnys* i czerwoną koszulę, pasujące buty i czapkę. Pojechałem do szkoły, oczywiście mam 17 lat, więc mam samochód. Ha to brzmi zarozumiale. Dostałem się do szkoły, kiedy ludzie zobaczyli mnie, zaczęli między sobą szeptać. To nie było zaskoczeniem. Byłem typem faceta, o którym dziewczyny myślały "sexy", a faceci nienawidzili. W końcu zadzwonił pierwszy dzwonek, zignorowałem wszystkich i poszedłem prosto do mojej szafki, aby wziąć rzeczy na pierwszą lekcje - historie. Zadzwonił drugi dzwonek, co oznacza, że było późno, ale pieprzyć to. Zatrzymałem się po wodę, a moje książki spadły, co do cholery jest ze mną dzisiaj.
-Och, przykro mi, że j-hej, czy ja nie widziałam cię dziś rano? -zapytała jakaś dziewczyna, wyglądała, jak ta z rana.
-Zależy. To ty byłaś tą, która wpadła na mnie z rowerem? -zapytałem unosząc brew. Roześmiała się.
-Tak, o tym jestem na prawdę tak... -przerwałem jej.
-Cokolwiek -powiedziałem ostro i poszedłem do klasy. Usiadłem z tyłu, nikogo nie obchodziłem wokół mnie. Obok mnie było puste miejsce. W połowie lekcji, weszła dziewczyna, poszła prosto do nauczyciela.
-Ok klaso, mamy nowego ucznia, nazywa się Jennifer -powiedział nauczyciel, pan Rogers. -Ok pani Roberts, dlaczego nie mogłaby pani usiąść z tyłu obok pana McCanna -powiedział wskazując na mnie. Ona po prostu skinęła głową i zrobiła to co powiedział.
-Witam ponownie -powiedziała. Postanowiłem ją zignorować, nie jestem bardzo-społeczny, trzymam się bardziej siebie, na prawdę, nie każdemu ufam. -Umm halo -powiedziała, machając ręką przed moją twarzą. Zamiast jej odpowiedzieć, umieściłem słuchawki w uszach i słuchałem mojego iPod'a. Nie poddała się i postanowiła zwrócić uwagę. Poczułem, że ktoś dotknął mojego ramienia, to Jennifer. Spojrzałem na nią, a potem odwróciłem wzrok. Zrobiła to jeszcze raz, nie słuchałem jej więc wyjęła jedną z moich słuchawek.
-Co?! -krzyknąłem irytująco, musiała się wystraszyć, bo lekko podskoczyła, wzrok każdego był skierowany na mnie.
-McCann! Biuro teraz! -krzyknął pan Rogers.
-No co? Ja nic nie zrobiłem! -zaprotestowałem.
-Ty krzyknąłeś w m.. -przerwano mu.
-Nie, to nie jego wina, to ja, przepraszam, był zajęty, a ja mu przeszkadzałam -odezwała się Jennifer. Spojrzał na mnie.
-Ok McCann, odpuszczę ci teraz -powiedział i powrócił do robienia tego co robił.
-Dziękuje -powiedziałem szeptem. Spojrzała w górę.
-Huh? -wyglądała na zaskoczoną.
-Dziękuje -powiedziałem patrząc w dół.
-Och, nie ma problemu um..
-Jason -skończyłem.
-Dobrze, dobre powitanie Jason -uśmiechnęła się ciepło. Wreszcie zadzwonił dzwonek i poszedłem do mojej następnej klasy, teraz hiszpański. Usiadłem i hmm.. co za niespodzianka Jennifer też była w tej grupie, obok mnie.
-Cześć ponownie -krzyknęła. Po prostu siedziałem na krześle i zacząłem rysować. -Wiesz, że nie jesteś za bardzo towarzyski -powiedziała. Po prostu dalej ją ignorowałem. -Co rysujesz? -spytała próbując patrzeć przez moje ramie.
-Coś -odpowiedziałem
-Aww widzę.. -ona praktycznie krzyczała.
-Przepraszam Jennifer jest jakiś problem? -pani Sanchez spytała.
-Ja uh.. więc ja w... -przerwałem jej.
-Nie, to byłem ja.
-To ostrzeżenie Jason, następnym razem idziesz do biura -tylko skinąłem głową i kontynuowałem rysunek.
-Hej, dziękuje Jason -usłyszałem szept Jennifer. -Dlaczego nie mówisz? -spytała kiedy nie odpowiedziałem.
-To nie twoja sprawa -powiedziałem. Wiem, ostro, dobrze jest źle. Ona jest ładna... ale nie powiem jej tego. Jak zawsze w końcu zadzwonił dzwonek. Następne kilka lekcji mijały dosyć szybko. Na lunch wrócę do domu i po prostu zostanę tam, ponieważ moje ostatnie zajęcia są nudne i bezużyteczne czyli angielski i matematyka. Ja na prawdę jestem dobry w matematyce po prostu, jest nudna. Zadzwonił piąty dzwonek co oznacza, że czas na lunch. Poszedłem do szafki, aby zostawić tam swoje rzeczy, poszedłem do tylnych drzwi, aby wyjść, bo gdybym został złapany prawdopodobnie zostałbym zawieszony na pierwszy tydzień szkoły. Byłem przy drzwiach, gdy usłyszałem, że ktoś mnie woła.
-Jason! -odwróciłem się i zobaczyłem Jennifer, która podeszła do mnie. -Hej, chcesz zjeść ze mną lunch? -uśmiechnęła się. Popatrzyłem na nią zdezorientowany.
-Uh, dlaczego? -spytałem ją.
-Cóz, to po prostu... po prostu, przeprowadziłam się tutaj i.. na prawdę, nie mam żadnych przyjaciół -powiedziała.
-Tak to wyjaśnia dlaczego cię nie widziałem w zeszłym roku -powiedziałem sarkastycznie, kontynuując. -Jesteśmy przyjaciółmi? -spojrzała na mnie.
-No mam nadzieję, bo t.. -przerwałem jej, szedłem dalej, aby dowiedzieć się, czy mnie śledzi. -Nie chcesz być moim przyjacielem? Dlaczego nie? -spytała.
-Po prostu nie, nie jestem dobrym człowiekiem.
-No nie wiem, wydajesz się całkiem n..
-Ignorowałem cię, krzyczałem na ciebie, staram się od ciebie uciec! -warknąłem. Jej uśmiech powoli znikał.
-Oh, ja  um... przepraszam, że cię nie pokoje to... -powiedziała lekko pociągając nosem, przed odwróceniem się. Westchnąłem i podszedłem do niej.
-Aye... uh Jennifer -to było bardziej pytanie, niż zawołanie.Odwróciła się, jej nos był czerwony.
-Co? -zapytała.
-Chodź -powiedziałem chwytając ją za rękę i prowadząc do samochodu.
-Jason, jesteśmy w szkole.
-Więc?
-Więc nie możemy je..
-Po prostu chodź -posadziłem ją i zapiąłem pasy. Po dziesięciu minutach jazdy dotarliśmy do mojego domu. Czekałem aż wyjdzie i wyciągnąłem klucze do otwarcia drzwi.
-Woah! -krzyknęła.
-Co?
-Twój dom jest ogromny! -powiedziała, na co wzruszyłem ramionami. Przyznaję, dom jest dość duży, dwupiętrowy z czterema sypialniami i pomaści łazienkami, salą gier i basenem. Mieliśmy dożo pieniędzy z powodu sprzedaży... rzeczy...
-Co chcesz do jedzenia? -spytałem ją. Spojrzała na mnie dziwnie.
-Umiesz gotować? -roześmiała się, na co skinąłem głową.
-Wow, imponujące, ale nie jestem głodna.
-Kłamca, na poważnie, co chcesz?
-Na prawdę, nie jestem głodna -spojrzałem na nią.
-Robię ci makaron.
-Ok, ale nie jestem głodna.
-Jeśli zrobię, to lepiej abyś zjadła.
-No, to się nie uda -ta dziewczyna jest dobra. Podszedłem do niej i spojrzałem na nią.
-Co powiedziałaś? -spytałem.
-Powiedziałam, że nie. będę. jeść. -powiedziała każde słowo osobno i wyraźnie.
-Och, tak? -uśmiechnąłem się.
-Mmhmm.
-Wiesz, że to boli, tak?
-To ty mnie zaprosiłeś.
-Czy to dlatego, że nie lubisz jeść przed facetami? -spytałem, byłem ciekawy.
-Hmm, może. Mało wiem o tobie -odpowiedziała.
-Cóż powinnaś to zmienić, bo jesteś urocza -mrugnąłem, zarumieniła się. Zadzwonił brzęczyk, czyli makaron był gotowy więc wziąłem dwie miski. Jennifer siedziała na kanapie, usiadłem obok niej.
-Tutaj -powiedziałem wręczając jej miskę makaronu.
-Jason, mówiłam ci, że nie będę jeść.
-Och, tak mówiłaś, nawet jeśli to muszę cię nakarmić, jesz.
-Nie, nie będę -położyłem moją miskę i wziąłem Jennifer. Podniosłem łyżeczkę makaronu i podmuchałem, ponieważ był gorący i przyłożyłem ją do jej ust, których nie chciała otworzyć.
-Chodź kochanie, musisz jeść -popatrzyła na mnie.
-Jak mnie nazwałeś... -wykorzystałem okazję i wepchnąłem makaron do jej ust.
-Jason! -krzyknęła.
-Przepraszam księżniczko, ale damą nie wypada mówić z pełną buzią.
-Ale jestem uczulona! -krzyknęła po czym zaczęła kaszleć, a ja panikować.
-O Boże Jennifer, przepraszam! Wypluj to! -powiedziałem podnosząc telefon i wybierając numer 911. Jennifer zaczęła chichotać. Odwróciłem się i zobaczyłem, że kończy jeść makaron.
-Co się śmiejesz? -zapytałem.
-Mam cię -mrugnęła. Odłożyłem telefon i pobiegłem w jej stronę.
-Nie Jason! Przepraszam! -zaczęła krzyczeć.
-Pieprzony kłamca, powinnaś się mnie teraz bać! -powiedziałem. Pobiegła na górę do pokoju. Mojego pokoju. Zaśmiałem się i poszedłem tam.
-Oh Jennifer! Gdzie jesteś? -zapytałem powoli, wciąż się uśmiechając. Siedziała na moim łóżku, była skierowana w inną stronę. Podszedłem do niej i przybliżyłem usta do jej ucha.
-Buu -powiedziałem na co ona podskoczyła. Podniosła ręce do góry.
-Nie Jason, przepraszam -powiedziała gdy podszedłem do niej bliżej. Dotarłem do niej, kiedy przebiegła obok mnie próbując przeskoczyć przez łóżko, ale złapałem ją za nogę.
-Jason!
-Dostaniesz za to Jennifer!
-Ach tak? Co masz zamiar zrobić? -spytała nerwowo.
-Więc, skoro jesteśmy sami w domu -powiedziałem podnosząc się wyżej. -Mogę cię po prostu zgwałcić -mrugnąłem.
-Ale nie zrobisz tego, prawda? -spytała.
-Hmm.. nie jestem pewny, okłamałaś mnie, a ja nie lubię jak ktoś mnie okłamuje -powiedziałem.
-Umm.. więc... -przerwałem jej, całując ją w usta, następnie pociągnąłem ją tak, że prawą rękę wplotła w moje włosy i pociągnęła mnie z powrotem, uśmiechałem się między pocałunkami. Potarła językiem moją dolną wargę, po czym nasze usta poruszały się zsynchronizowanie ze sobą. Powoli ruszyłem w dół do zapięcia jej szortów, kiedy zatrzymała mnie.
-Nie -powiedziała, popatrzyłem w górę. 
-Co się stało? -zapytałem ją.
-Jason, ja cie ledwo znam.
-Więc?
-Więc, ja tego nie zrobię, my się nawet nie przyjaźnimy -stwierdziła.
-Jennifer?
-Co?
-Chcesz być moją dziewczyną? -westchnęła.
-Więc tak jak powiedziałam, prawie cię nie znam, i wiem, że po prostu chcesz namówić mnie do seksu, to na prawdę ci nie pomoże -powiedziała zanim wstała. -Pa Jason -powiedziała, schodząc po schodach i wychodząc. Kurwa. Zawiodłem się, ale to dlatego, że na prawdę ją lubię...

__________________________________________________________
*skinnys -spodnie typu rurki

Tak więc mamy pierwszy rozdział ♡
Jak tam wasze wrażenia?
Co sądzicie?


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach wpisz się do zakładki "informowani"

Jeśli macie jakieś uwagi to śmiało piszcie @Bieebsss

Contact

MOJE BLOGI:
http://never-let-you-go-jb94.blogspot.com/
http://that-should-be-me-1994.blogspot.com/
http://bieebsss.bloblo.pl/
http://tlumaczenie-love-criminal.blogspot.com/

+ (pomagam w prowadzeniu)
http://melodyandjustin.bloblo.pl/

INFORMOWANI:

@Agulka
@_kidrauhl_swag_
@magda_nivanne
@iloveyoubejbi
@lolitkabieber
@Dzowit
@swaggyjusteen

@LussiLucynaaa


sobota, 27 kwietnia 2013


Moje blogi czesc 1

Moje blogi czesc 2 

piątek, 26 kwietnia 2013


Seven

I need you boo,
I gotta see you boo
And the hearts all over the world tonight,
Said the hearts all over the world tonight.
Hey! Little mama,
Ooh, you're a stunner
Hot..little figure,
Yes, you're a winner
And I'm so glad to be yours,
You're a class all your own
And..
Oh, little cutie
When..you talk to me
I swear..the whole world stops
You're my sweetheart
And I'm so glad that you are mine
You are one of a kind and..
You mean to me
What I mean to you and..
Together baby,
There is nothing we won't do
'cause if I got you,
I don't need money,
I don't need cars,
Girl, you're my all.
And..
Oh!
I'm into you,
And girl,
No one else would do,
'cause with every kiss and every hug,
You make me fall in love,
And now I know I can't be the only one,
I bet there heart's all over the world tonight,
With the love of they life who feel..
Wat I feel when I'm
With you
Girl..
With you...
Przez całą piosenkę patrzył mi w oczy. To było strasznie wzruszające. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Justin szybko podszedł do mnie i otarł je swoimi dłońmi.
-Hej co się stało? Nie podobała się piosenka?
-Justin była piękna ale...
-Kocham Cię Alexis. - powiedział Justin po czym spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem.
-Ja, nie Justin nie mogę. To wszystko dzieje się za szybko. Znamy się dopiero od dwóch dni. To poważne wyznanie.
-Przepraszam, wiem wygłupiłem się z tym.
-Nie nie o to chodzi. Chodzi o to, że muszę to wszystko przemyśleć.
-Ok więc mam zostawić Cię samą, żebyś to przemyślała.
-Nie, chcę, żebyś został. Po prostu muszę się przespać z problemem.
-Przespać? -Justin poruszył brwiami.
-Wiesz co? Jak możesz? - Udawałam obrażoną
-Przepraszam nie... - Justinowi nie udało się jednak skończyć bo w tym samym momencie dostał ode mnie poduszką w twarz.
-Haha masz za swoje - krzyknęłam do Justina.
Po chwili zaczęła się prawdziwa wojna na poduszki. W pewnym momencie Justin nie trafił we mnie i poduszka uderzyła o poręcz łóżka po czym rozwaliła się. W pokoju były pełno piór. Zaczęliśmy się w nich tarzać i śmiać do rozpuku. Nagle przysunęłam się do Justina i pocałowałam Go. Szybko jednak zrozumiałam co zrobiłam. Wstałam z podłogi i zaczęłam się tłumaczyć:
-Przepraszam ja naprawdę nie chciałam. Jestem głupia. Najpierw mówię Ci, że muszę sobie to przemyśleć a zaraz potem Cię całuję. Nie chcę robić Ci nadziei -Nic nie szkodzi. Naprawdę. To było miłe, ale nie chcę żebyś popełniła błąd. Jeśli nie będziesz ze mną szczęśliwa odejdę ale jeśli zdecydujesz się być ze mną nigdy Cię nie opuszczę. A póki co proponuję ochłonąć, żeby znów nic się nie wydarzyło.
-Ok więc może idź pod prysznic, a ja posprzątam ten bałagan i pościelę łóżka?
-Ok więc zaraz wracam. - powiedział Justin i zniknął za drzwiami łazienki.
Ogarnęłam pokój, pozbierałam i wyrzuuciłam pióra z zepsutej poduszki i pościeliłam łóżko. Potem przygotowałam materac Justina.
Po prysznicu Justina ja poszłam się trochę ogarnąć. Gdy wyszłam z łazienki usiedliśmy na łóżku i otworzyliśmy mojego laptopa.
-Hej sprawdźmy co z Twoim filmikiem!!
-Pewnie nawet nikt go nie obejrzał ale możemy zajrzeć.
-Przestań tak mówić. Zaloguj się szybko!
Justin zalogował się. Otworzył filmik i w tym momencie obydwojgu nam opadły szczęki. Filmik Justina miał ponad 2000 wyświetleń a przecież dodaliśmy go po południu, oprócz tego było mnóstwo komentarz. Ludzie pisali rzeczy typu: 'Świetne wykonanie, oby tak dalej', 'Niesamowity głos, nagraj więcej filmików koniecznie'. Jednak jeden z nich całkowicie nas zaskoczył. Ktoś pisał 'Ten chłopak będzie sławny w kilka chwil'. Gdy spojrzałam na Justina Jego oczy błyszczały, a na Jego twarzy widziałam wyraz zdumienia i radości.
-Justin! Widzisz to? Ludzie Cię kochają! Dobrze, że razem z Twoją mamą Cię przekonałyśmy!
-Matko gdyby nie Wy nigdy bym tego nie przeżył. Jesteście aniołami!
-Gratulacje! A wiesz, że to dopiero początek? Będzie jeszcze lepiej obiecuję Ci to - powiedziałam z uśmiechem po czym mocno Go przytuliłam.
-Nie mogę w to uwierzyć. Nigdy nawet nie myślałem, że ludziom spodoba się mój głos.
-Serio? Myślisz, że dlaczego stali pod teatrem i dawali ci pieniądze.
-Myślałem, że nie mają co robić czekając na seans a pieniądze dają mi z litości.
-A ja? Co ze mną? Przecież przychodziłam tam codziennie. Pokochałam Twój głos odkąd pierwszy raz Cię usłyszałam.
-Szkoda, że nie możesz pokochać też mnie.
-Never say never - powiedziałam z szerokim uśmiechem. Justin też uśmiechnął się do mnie.
-Wiesz co? Chyba czas spać. Jestem padnięta.
-Ok dobranoc - powiedział Justin i położył się na moim łóżku.
-Ehm czy Ty się czasami nie zapomniałeś? Zmiataj na materac.
Justin zrobił smutną minę ale wyniósł się na materac obok łóżka. Nie mogłam zasnąć tej nocy. Wyszłam napić się wody. Justin spał w najlepsze. W kuchni zastałam Pattie, która siedziała przy stole trochę smutna.
-Co się stało? - zapytałam wchodząc do kuchni.
-Nic jakoś nie mogę spać.
-To tak jak ja. Tyle się ostatnio wydarzyło. Poznałam najlepszego chłopaka na świecie. Jest świetnym przyjacielem i poznałam Jego wspaniałą mamę.
-Twoja mama też na pewno jest wspaniała - wtrąciła Pattie.
-Chciałabym, żeby taka była.
-A nie jest? Możesz mi o niej opowiedzieć?
-Tak mogę - po czym opowiedziałam tą samą historię co Justinowi. Pattie wyglądała na zmartwioną. Gdy skończyłam mówić Pattie podeszła do mnie i przytuliła.
-Nie przejmuj się. Wiesz, że możesz liczyć na mnie i Justina.
-Tak już się o tym przekonałam. Nie wiem co bym zrobiła bez Was. Dziękuję.
-Nie ma za co, a teraz zmykaj spać.
-Dobra powiem Ci tylko jeszcze jedną rzecz. I powiedziałam jej o filmiku Justina na You Tube. Strasznie się ucieszyła. Powiedziałam jej, że już mamy przygotowane następne nagrania.
-Będzie dobrze. Czuję, że teraz będzie tylko lepiej - powiedziałam do Pattie.
-Miejmy nadzieję - uśmiechnęła się - Dobranoc Lex.
-Dobranoc.
Po naszej rozmowie udałam się na górę, położyłam w łóżku i zdążyłam tylko pomyśleć, że od tej pory nic nie będzie takie jak dawniej po czym zasnęłam.


7 Rozdział :) Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednimi rozdziałami :) Mam nadzieję, że ten też Wam się spodoba :) Miłego czytania <3