One
Budzik zadzwonił punkt dziewiąta. To dosyć wcześnie jak na wakacje ale miałam mało czasu. Wiedziałam, że jak co dzień o 10 pod teatrem zobaczę i usłyszę tego wspaniałego chłopaka. Wstałam więc szybko wybrałam ubrania (jeansowe spodenki i fioletową bokserkę) i poszłam pod prysznic. Po kąpieli nasmarowałam się malinowym balsamem, spięłam włosy w koński ogon i zeszłam na dół do kuchni. Po zjedzeniu szybkiego śniadania przygotowałam kanapki dla chłopaka i wyszłam z domu i skierowałam się w stronę teatru. Parę metrów od budynku usłyszałam dźwięk gitary i Jego anielski głos. Przyspieszyłam kroku i po chwili ujrzałam Go. Na schodach siedział niewysoki chłopak o krótkich blond włosach. Miał na sobie wytarte stare jeansy i podkoszulek. Tak właśnie wyglądał. Nic specjalnego, ale gdy tylko otwierał usta przestawało się liczyć to jak wygląda. Miał anielski głos. Pewnego dnia wracając ze szkoły usłyszałam Jego śpiew i od tamtej pory codziennie przychodzę pod teatr. Chłopak siedzi na schodach przed nim leży futerał na gitarę z przyczepioną kartką "Nie mam zupełnie nic, proszę pomóżcie". Podeszłam do Niego i bez słowa wręczyłam mu kanapki. Nie podziękował po prostu wziął je i dalej śpiewał. Nie byłam zaskoczona zawsze tak robił. Ja jak zwykle usiałam po turecku na chodniku podparłam głowę rękami i słuchałam chłopaka wpatrując się w Niego. Czasami nasze spojrzenia się spotykały wtedy On szybko koncentrował się na swojej gitarze. Po otwarciu teatru zbierały się przed nim tłumy. Niektórzy przystawali i słuchali chłopaka, inni nagrywali go, a inni po prostu wrzucali kilka drobnych do Jego futerału i odchodzili. Ja zawsze pozostawałam na tym samym miejscu dopóki chłopak nie przestawał grać i nie odchodził. Czasami nie wracałam do domu na obiad, bywało też tak, że rodzice musieli kilka razy do mnie dzwonić. Nigdy nie miałam dość Jego głosu. Czasami miałam ochotę do Niego podejść i zagadać ale zawsze brakowało mi odwagi. Nie wiedziałam nawet jak ma na imię. Wiedziałam tylko, że Jego talent nie może się zmarnować na schodach teatru w naszym małym Stratford. Zastanawiało mnie tylko dlaczego On zawsze tam siedzi. Zbierał pieniądze i nie wyglądał na szczęśliwego. Był młody może w moim wieku, a już musiał zarabiać na ulicy. Było mi Go strasznie żal ale jedyne co mogłam zrobić to przychodzić tam, słuchać Jego śpiewu i czekać co się wydarzy.
Jest pierwszy rozdział :) Mam nadzieję, że tak :) A jak Wam się spodoba to mam w zanadrzu jeszcze 15 rozdziałów i pewnie napiszę jeszcze kilkanaście :) Tak więc życzę miłego czytania i nie krytykujcie mnie za bardzo bo dopiero zaczynam w tej 'branży' i nie chcę się szybko zniechęcić :)
Z góry dziękuję za wszystkie komentarze.
Jest pierwszy rozdział :) Mam nadzieję, że tak :) A jak Wam się spodoba to mam w zanadrzu jeszcze 15 rozdziałów i pewnie napiszę jeszcze kilkanaście :) Tak więc życzę miłego czytania i nie krytykujcie mnie za bardzo bo dopiero zaczynam w tej 'branży' i nie chcę się szybko zniechęcić :)
Z góry dziękuję za wszystkie komentarze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz