piątek, 26 kwietnia 2013


Five

Nad ranem obudziłam się ze strasznym bólem gardła, poza tym było mi cholernie zimno. Próbowałam zawołać mamę, ale to nic nie dawało. Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Sięgnęłam po telefon i od razu sprawdziłam godzinę. Była 6:20. Modląc się o to, żeby mama już nie spała napisałam do niej smsa, żeby szybko przyszła do mojego pokoju. Po chwili zjawiła się moja mama. Już chciała na mnie naskoczyć za wczorajszy wieczór, kiedy zobaczyła moją rozpaloną twarz.
-Matko masz chyba ze 40 stopni gorączki! Co się stało? Próbowałam jej odpowiedzieć, niestety z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk.
-Dobra czekaj tu przyniosę termometr i tabletki. Gdy wyszła dostałam ataku kaszlu. Mama wróciła się, spojrzała na mnie i dodała coś o syropie na kaszel.
Gdy wróciła powiedziała, że ona i tata wyjeżdżają w podróż służbową na trzy dni.
-Nie wiem co mam teraz zrobić nie chcę Cię zostawiać samej.
-Nie martw się mamo poradzę sobie. W razie czego mam do kogo zadzwonić po pomoc.
-Dobrze w takim razie my jedziemy, to naprawdę ważna sprawa.
Kilka minut później usłyszałam dźwięk odjeżdżającego samochodu. Więc zostałam sama. Zmierzyłam gorączkę (miałam ponad 38.5 stopni) Wzięłam tabletkę i wypiłam syrop. Potem położyłam się spać. Obudził mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na niego i zobaczyłam na wyświetlaczu sms od Justina. "Hej przepraszam Cię bardzo ale dzisiaj się nie spotkamy, ledwo żyję, nie mogę mówić i męczy mnie straszny kaszel"
Szybko odpisałam mu: "Nic nie szkodzi, czuję się tak samo jak Ty, z tym, że ja mam jeszcze gorączkę. Moi rodzice wyjechali, miałbyś na tyle siły, żeby przyjść do mnie do domu? Pochorowalibyśmy razem :)"
Szybko otrzymałam odpowiedź:"Będzie trudno przekonać moją mamę, ale to jest do zrobienia :) Będę za 15 min."
Była 10:45. Stwierdziłam, że i tam wyglądam strasznie, z poza tym byłam zbyt słaba żeby się ubierać. Gdy zadzwonił Justin zeszłam w samej piżamie na dół i otworzyłam mu drzwi.
-Cześć- powiedział szeptem
-Siemka, wiem, że mój korytarz jest uroczy ale chciałabym jak najszybciej wrócić do łóżka-odpowiedziałam również szeptem.
-O skoro tak nalegasz pójdziemy do łóżka-odpowiedział z uśmiechem za co oberwał w ramie.
-Chodźmy. Poszliśmy na górę. Ja od razu wskoczyłam pod kołdrę. Justin usiadł w fotelu obok.
-Więc co robimy?-zapytałam Justina-Może coś obejrzymy? Dawno nie widziałam żadnego dobrego filmu.
-Niezły pomysł. Pokaż co masz w swoich zbiorach.
-Płyty są w górnej szufladzie biurka. Weź je i wybierz coś, ja w tym czasie pójdę po leki i coś do jedzenia na dół.
Poszłam na dół. Nastawiłam wodę na herbatę (w naszym przypadku wolałam nie ryzykować z zimnymi sokami i colą) i zrobiłam kilka kanapek. Następnie podeszłam do szafki na lekarstwa i wyciągnęłam syrop i tabletki na odzyskanie głosu. Poszłam na górę. Justin już wybrał film wybrał mój ulubiony 'Szkoła uczuć'
-Na pewno chcesz to oglądać? Wiesz to raczej babski film.
-Żartujesz?! Uwielbiam ten film.
-Naprawdę? Ja też. Ok więc możemy oglądać ale myślę, że wygodniej Ci będzie koło mnie- Powiedziałam do Niego z uśmiechem.
-Ok tylko może pójdę się przebrać. Nie chcę wchodzić do łóżka w ubraniu. Przyniosłem piżamę.
-Co?! przyniosłeś piżamę?! - Chciałam się roześmiać ale dostałam strasznego ataku kaszlu.
-Widzisz? Nie śmiej się ze mnie. Tak wziąłem piżamę, jestem chory muszę leżeć w łóżku, a nie będę w nim leżał w ubraniu. A teraz pozwól pójdę się przebrać.
-Ok, ok łazienka jest tam.
Kiedy Justin poszedł na położyłam jedzenie i dwie szklanki herbaty na stoliku obok łóżka i sama do niego wskoczyłam. Gdy wyszedł Justin włączył film i dołączył do mnie.
-Czekaj zanim zaczniemy. Weź tą tabletkę, po niej powinieneś odzyskać głos.- wyjęłam dwie tabletki. Jedną dałam Justinowi , drugą wzięłam dla siebie.
Film trwał. Zjedliśmy kanapki i wypiliśmy herbatę. Po napisach końcowych Justin odwrócił się twarzą do mnie i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech.
-Dobra. O mój głos brzmi coraz lepiej. Spróbuj coś powiedzieć.
-Wiesz jak bardzo Cię lubię?- Zaczął - Wiem znamy się dopiero od wczoraj nic o sobie nie wiemy, a jednak polubiłem Cię od pierwszego spotkania. Wtedy kiedy zobaczyłem Cię pierwszy raz pod teatrem wiedziałem, że jesteś świetną dziewczyną. Nie spodziewałem się tego, że będziesz przychodziła codziennie. Było mi naprawdę miło kiedy zjawiałaś się każdego dnia i obserwowałaś jak gram. To dodawało mi sił. Wierz mi. Nie jest mi łatwo. Moi rodzice się rozwiedli. Mój tata odszedł kiedy byłem mały, nawet go nie pamiętam. Mieszkam z mamą i dziadkami w małym domku niedaleko twojego. Ledno wiążemy koniec z końcem. Moja mama jest sprzątaczką. Dziadkowie żyją ze swojej niskiej emerytury. Muszę zarabiać na ulicy, żeby było nam łatwiej. Kocham moją mamę i wiem jak cierpi z tego powodu, ale chcę jej pomóc. Wiem, że Ty nie masz takich problemów. Masz pełną rodzinę, możesz mieć wszystko czego zapragniesz.
-Tak mam pełną rodzinę. Mama i tata, których wiecznie nie ma w domu. Sam widzisz zresztą. Gdybym nagle zniknęła nikt by się nie przejął. Ich interesuje tylko ich firma. W szkole nie mam przyjaciół. Jestem dla nich zbyt nudna. Nie piję i nie palę. Oni nie chcą kogoś takiego. Nawet nie wiesz jak mi ciężko. Wiem na pewno nie tak jak Tobie ale czuję się strasznie.
Po tych słowach rozpłakałam się. Po prostu nie mogłam już wytrzymać. Justin to pierwsza osoba, której powiedziałam co mnie dręczy. Justin od razu gdy dostrzegł, że płaczę przysunął się do mnie i otarł moje łzy.
-Przytul mnie Justin - Powiedziałam, a On natychmiast mnie przytulił. Po chwili oderwałam się od Niego i uśmiechnęłam słabo.
-Przepraszam nie chciałam tego zrobić, Ty mówisz o swojej rodzinie i problemach, a ja wtrącam się ze swoimi bezsensownymi żalami.
-Nic nie szkodzi Lex. Wszystko w porządku. Dobrze, że to z siebie wyrzuciłaś.
-Dziękuję. Naprawdę czuję się lepiej. A teraz chętnie bym coś w siebie wrzuciła. Co powiesz na obiad?
-Dobra ja coś przygotuję.
-Ty? Potrafisz gotować? Przecież ja mogę to zrobić.
-Masz gorączkę. Ani  mi się waż wychodzić z tego łóżka. Zrobię Ci jeszcze jedną herbatę, a tymczasem powiedz na co masz ochotę?
-Hmm zjadłabym hamburgera. Mógłbyś?
-Oczywiście powiedz tylko gdzie co jest.
-Bułki są w szafce obok lodówki, mięso w lodówce, patelnia w drugiej szafce po lewej, dodatki też są w lodówce. Powodzenia.
Justin wyszedł, a ja położyłam się z powrotem nawet nie wiem kiedy zapadłam w sen. Chwile potem usłyszałam cichy głos Justina.
-Hej wstawaj, jedzenie gotowe.
Otworzyłam oczy i na talerzu zobaczyłam najsmaczniej wyglądającego hamburgera w życiu. Jego zapach też był wspaniały. Obok na tacy stała szklanka z herbatą i kilka tabletek.
-Weź je chyba nadal masz gorączkę.
-Justin zaprosiłam Cię, żebyśmy razem odpoczęli, a nie żebyś mnie obsługiwał. Głupio się czuję, też jesteś chory a jeszcze się mną zajmujesz.
-Ale ja lubię się Tobą zajmować. A teraz szybko jedz zanim wystygnie.
-Jesteś kochany. I wiesz co? Nie chcę zostawać dziś sama w domu. Widzę, że zbiera się na burzę. Strasznie boję się burzy. Nie zostawisz mnie?
-Nie, nie zostawię ale muszę zadzwonić do mamy. Będzie trudno ją przekonać.
-To powiedz, żeby przyszła też. Jeśli oczywiście będzie chciała.
-Ok zobaczę co się da załatwić.
Justin wyszedł na korytarz. Nie słyszałam ani słowa z Jego rozmowy z mamą. Wzięłam się więc za jedzenie. Akurat gdy zjadłam ostatni kęs hamburgera. Justin wszedł do pokoju.
-Mama się zgodziła. Przyjdzie koło 19.
-O to świetnie. Wiesz mniemam, że nie pozwoli Ci spać ze mną w jednym łóżku, więc trzeba nadmuchać materac. Jest w szafie u góry.
Justin napompował materac, potem włączyliśmy TV. Leciał jakiś nudny film. Ja ponownie zasnęłam. Gdy się przebudziłam za oknem było prawie ciemno. Taa zapowiada się naprawdę niezła burza. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. W kuchni siedziała mama Justina i sam Justin.
-Dzień Dobry Pani. Jestem Alexis. Przepraszam, że tu panią ściągnęłam ale naprawdę nie chciałam zostawać sama. Moi rodzice wyjechali.
-Cześć jestem Pattie i naprawdę nic nie szkodzi.Gdybym nie miała ochoty tu przyjść to bym odmówiła, a poza tym Justin bardzo chciał tu zostać.
-Dobrze, proszę chwilkę poczekać zrobię coś na kolacje, jest już 19:30.
-O nie- odpowiedziała Pattie- Przyszłam się tu Wami zajmować, więc idźcie szybko do łóżka - Justin znacząco się uśmiechnął - Justin widziałam to! Ty marsz na materac.
-Dobra, dobra tak się tylko droczę - odpowiedział jej Justin podszedł do niej i pocałował ją w policzek. Poczułam ukłucie żalu w sercu. Ja nie byłam tak blisko ze swoją mamą. Zazdrościłam Justinowi, że tak świetnie się z nią dogaduje.
Wróciliśmy na górę i mimo prośby Pattie Justin wpakował się do mojego łóżka.
-Hej miałeś leżeć na materacu!
-Bardzo chętnie, ale jakbyś nie zauważyła też jestem chory, a Ty nie zadbałaś o to, żeby było mi ciepło. - powiedział Justin z cwaniackim uśmiechem.
-Oj przepraszam Cię bardzo. Już przyniosę Ci koc i poduszkę. Poszłam do pokoju dla gości wyjęłam potrzebne rzeczy i przy okazji przygotowałam łóżko dla Pattie. Wróciłam do Justina. Już opychał się kanapkami. Dosiadłam się do Niego i również zaczęłam jeść. Po posiłku Pattie zabrała talerze i poszła pozmywać. Była 20:30. Znów włączyliśmy TV. Tym razem jednak Justin położył się na materacu. W połowie filmu przyszła Pattie, powiedziałam jej gdzie będzie spała . Powiedziała Nam Dobranoc i poszła. Chwilę później ja też poczułam się senna.
-Justin nie wiem jak Ty ale ja idę spać. Jestem cholernie zmęczona.
-Ja też możesz wyłączyć TV.
-Ok dobranoc.
-Dobranoc.
Ta noc nie okazała się jednak taka dobra. Obudziłam się, na dworze grzmiało, a obok mnie siedział Justin ze zmartwioną miną.
-Lex co się dzieje?
-Nie czuję się za dobrze. Możesz zdjąć ze mnie te koce? Strasznie mi gorąca.
-Ale Lexie na Tobie nie leżą żadne koce. Jesteś odkryta.
Dotknął mojego czoła.
-O Boże masz gorączkę. Pójdę po mamę.
-Nie Justin nie odchodź boję się.
-Zaraz wrócę. Nie bój się.
Wrócił ze swoją mamą, gdy dotknęła mojego czoła od razu wiedziała, że jest źle. Dała mi tabletki i wodę. Wypiłam wszystko. Gdy trochę się uspokoiło. Pattie poszła.
-Ale napędziłaś mi stracha, ale już wszystko ok wracam na swój materac.
W tym momencie błysnęło się i chwilę później rozległ się głośny grzmot.
-Nie Justin proszę nie zostawiaj mnie. Strasznie się boję.
-Ok w takim razie zostanę. Położył się obok mnie ale nadal zachował bezpieczną odległość.
-Przytul mnie Justin - wyszeptałam  - Justin bez słowa przybliżył się i objął mnie. Po chwili zasnęłam w Jego ramionach.


Miało nie być piątego rozdziału ani żadnego następnego. Postanowiłam jednak, że dam temu blogowi jeszcze jedną szansę :) Miłego czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz